"Zobaczyłem mojego proboszcza szczęśliwego i Pan podbił moje serce".

Pochodzi z rodzina Ma pięcioro rodzeństwa, czterech chłopców i jedną dziewczynkę. Mając matkę katoliczkę i ojca protestanta, małżeństwo pracujące w branży spożywczej, jest bardzo dumny ze swoich rodziców, zarówno za wartości, które im przekazali, jak i za to, jak ciężko pracowali, aby zapewnić im wszystkim wszechstronne wykształcenie. "Byli dla nas wszystkich wielkim wsparciem. Przekazali nam bardzo dobre wartości i przekazali je nam wszystkim" - mówi. Ich matka jest bardzo zadowolona z ich powołanie do kapłaństwa A jego ojciec szanuje go i wspiera w chęci zostania księdzem. "Moje starsze rodzeństwo nie jest zbyt kościelne, a mama zachęca ich do wiary. Bóg ma swój czas dla każdego.

Służba społeczeństwu jako ksiądz

Dani zawsze lubił studiować i szkolić się, aby służyć społeczeństwu. Studiował nauki pedagogiczne i pracował jako nauczyciel w chrześcijańskiej szkole protestanckiej. Od czasu studiów Pan przygotowywał jego ścieżkę.

Podczas studiów jego powołanie do bycia księdzem. "Wszystko zaczęło się, gdy mój proboszcz zaproponował mi wstąpienie do seminarium, o czym nie myślałem, ale było to światło i drzwi, które otworzyły się w moim życiu. Po tym zaproszeniu wydarzyły się następujące rzeczy kilka wydarzeń w jego życiu, które wzbudziły w nim determinację, by wypełniać wolę Bożą.

Podczas mszy o uzdrowienie

Pewnego dnia, kiedy był w bazylice swojej diecezji, w masa lecznicza Prałat zaskakująco powiedział: "Jestem bardzo wdzięczny biskupowi za wizytę biskupa u chorych: "Jest młody człowiek, który jest zainteresowany wstąpieniem do seminarium, aby zostać księdzem i jest teraz w trakcie rozeznawania". To właśnie wtedy Dani zrozumiał, że to Chrystus go wzywa. "To ja o tym mówiłem" - mówi.

Od tego momentu zaczął zastanawiać się nad swoimi powołanie i czym jest ksiądz. To było bardzo ważne w jego życiu. Miłość do Kościoła rosła, a świadectwo jego proboszcza, bardzo oddanego ludziom, Kościołowi i Kościołowi, było dla niego bardzo ważne. żywotność był decydujący.

Widziałem mojego proboszcza szczęśliwego

"Zobaczyłem w moim proboszczu bardzo szczęśliwe życie, poświęcone Panu i innym jako kapłan. To podbiło moje serce całkowicie oddać się Kościołowi i do kapłaństwa. Kolejne wydarzenie w jego życiu, które odcisnęło na nim silne piętno: modlitwa przed Najświętszym Sakramentem W kościele usłyszał za sobą modlącą się osobę. "Kiedy wyszliśmy na ulicę, odwrócił się do mnie, myśląc, że jestem proboszczem. Jego słowa mocno mnie poruszyły; był to dla mnie kolejny znak od Pana, że jestem proboszczem. powołany do kapłaństwa. Powołanie jest tajemnicą, ale Bóg wzywa pana w codziennych wydarzeniach".

dani alexander 3
Dani Alexander Guerrero z grupą młodych ludzi.
W seminarium w wieku 22 lat

Po tych wydarzeniach wstąpił do seminarium w wieku 22 lat w swojej diecezji Nuestra Señora de la Altagracia. W wieku 25 lat, jego biskup wysłał go na studia do Hiszpanii aby przygotować się do kapłaństwa, i przez rok mieszkał w Międzynarodowe Seminarium Bidasoa i studiuje teologię na wydziałach kościelnych Uniwersytetu Nawarry.

Kiedy powiedział swoim przyjaciołom, że zostawia wszystko, aby zostać księdzem, próbowali go odwieść: "Moi przyjaciele próbowali mnie przekonać, abym nie wstępował do seminarium, dali mi tysiąc powodów, że nie będę już miał żony (miałem dziewczynę, gdy miałem 17 lat), nie będę miał rodziny, nie będę miał dzieci, że porzucę zawód, do którego się przygotowałem. Ale moje powołanie było silniejsze i żadna z tych rzeczy mnie nie powstrzymała. Teraz zrozumieli, że jestem zadowolony z mojej decyzji i wspierają mnie.  

Dla Dani, jedną z cech charakterystycznych Ksiądz XXI wieku jest bycie blisko ludzi i blisko młodych ludzi. "Musi zaangażować się w działania i hobby młodych ludzi i wykorzystać tę przestrzeń, aby ewangelizować. I że bardzo kocha swój Kościół. W swoim przepowiadaniu powinien głosić słowo Boże i dawać świadectwo, że jest chrześcijaninem i świętym kapłanem. Poprzez nasze świadectwo możemy zachęcić ludzi do odnalezienia Boga. Dlatego przekazywanie wiary poprzez świadectwo i troskę o ludzi uważam za najważniejszą rzecz dla księdza w dzisiejszych czasach.

Zachęcanie młodych ludzi

Ten młody seminarzysta z Dominikany uważa, że młodzi ludzie są dziś "bardzo rozproszeni przez rzeczy tego świata, przez sieci, technologię i modę. Wszystko to przyniosło wiele zamieszania młodym ludziom w naszym społeczeństwie, którzy podążają za błędnymi ideologiami. To młodzi katolicy Musimy dawać świadectwo naszej wiary, pokazywać, że można być młodym i chrześcijaninem. Niech zobaczą w nas światło. Prawdziwe szczęście leży w podążaniu za Chrystusem" - mówi.

Religią dominującą w Republice Dominikańskiej jest katolicyzm, choć jest też wielu protestantów. Z tego powodu jest przekonany, że aby ewangelizować, najważniejszą rzeczą jest formacja doktrynalna z katecheci. "Im lepiej jesteśmy przygotowani, tym lepiej będziemy mogli głosić Chrystusa innym. Wielu katolików przechodzi do kościoła protestanckiego z powodu braku przygotowania. Nieświadomy katolik to przyszły protestant.

"My, katolicy, musimy dawać świadectwo naszej wiary, pokazywać, że można być młodym i chrześcijaninem. Niech zobaczą w nas światło. Prawdziwe szczęście leży w podążaniu za Chrystusem".

Dani Alexander Guerrero

Z tego powodu jest niezmiernie wdzięczny ludziom, którzy umożliwiają tak wielu seminarzystom z tak wielu części świata studiowanie w celu zostania księdzem. Bidasoa i na wydziałach kościelnych Uniwersytetu Nawarry lub w Uniwersytet Świętego Krzyża w Rzymie. "Dzięki dobroczyńcom Fundacji CARF szkolimy się z wielkim entuzjazmem, aby powrócić do naszych diecezji z entuzjazmem, aby móc ewangelizować. Niech Bóg Państwu odpłaci".


Marta SantínDziennikarz specjalizujący się w informacjach religijnych.

"W wieku pięciu lat poczułem, że Bóg na mnie patrzy".

Od najmłodszych lat David, pochodzący z diecezji Escuintla (Gwatemala), czuł szczególne wezwanie od Pana, nie wiedząc tak naprawdę, co to jest. Jego powołanie zaczęło się kształtować w jego rodzinie. Jego babcia nauczyła go odmawiać różaniec z wujkiem, który był księdzem i którego bardzo podziwiał. Nauczył się mieć chwile rozmowy z Bogiem. "Zawsze mówiła, że będę księdzem. Dziadkowie to wielka księga, z której można się wiele nauczyć i można się od nich wiele nauczyć. są fundamentalną podstawą rodziny: bez nich zniknęłyby zwyczaje i tradycje.". 

Kiedy miał zaledwie pięć lat, pewnego dnia, siedząc w parafii swojego wuja, wpatrywał się w krucyfiks na ołtarzu. "Poczułem, że Pan na mnie patrzy, więc zacząłem do Niego mówić i wiesz, co było najlepsze? On mi odpowiedział. Może to brzmieć jak coś, co sobie wyobrażałem, ale dla mnie to było prawdziwe. Mówił mi tylko: "Boli mnie, boli mnie", a ja pytałem Go, co mnie boli, a On odpowiadał: "Pójdź za mną, a zobaczysz". 

Najmłodszy z pięciorga rodzeństwa 

David jest najmłodszym z pięciorga rodzeństwa, licznej rodziny, która dziś postrzegana jest jako szalona. "Moi rodzice zawsze ciężko pracowali, aby zapewnić nam wykształcenie. Żyliśmy z dnia na dzień, ale dzięki Bogu nigdy niczego nam nie brakowało. Mój ojciec jest w wojsku, a moja matka zawsze szukała sposobów na przyniesienie do domu pieniędzy, czy to sprzedając lody, czy prowadząc salon kosmetyczny, który opłacił całą naszą edukację. Moja mama zawsze pracowała i nadal pracuje. Jest wyjątkową kobietą. Jest dla mnie wzorem do naśladowania". 

david2

"Moja matka przeszła na katolicyzm".

Przed ślubem jej matka była mormonką. Nawróciła się wkrótce po poznaniu jego ojca, praktykując wiarę w bardzo pobożny sposób. Nauczyła Davida kochać Boga ponad wszystko i mieć wielkie nabożeństwo do Maryi Dziewicy. "W jej prostocie i pokorze chciałem naśladować Pana". Oprócz wpływu na powołanie syna, matka pomogła mu zrozumieć i zaakceptować, gdy jedna z jego sióstr została adwentystką.

Rodzina Davida również przeszła przez chwile krzyża, które przyjęli z wielką wiarą. Druga z rodzeństwa zmarła w wieku zaledwie trzech miesięcy z powodu choroby, której w tamtym czasie nie można było wyleczyć. Każdego roku, gdy zbliżają się jej urodziny, wspominają ją ze szczególnym uczuciem i wzruszeniem. "Moja mama wciąż jest w żałobie, ale mocno wierzy, że jest naszym aniołem stróżem, czuwa nad nami i ma dla nas miejsce w niebie. 

Trasa jego powołania 

David wstąpił do propedeutyki (seminaryjnego kursu rozeznawania) w Gwatemali, gdy miał 17 lat. Następnie, z powodów osobistych, zdecydował się opuścić seminarium i zaczął studiować prawo i nauki społeczne na uniwersytecie, pod duchową opieką księdza.  

"Kiedy Pan wezwał mnie ponownie z większą siłą, zostawiłem wszystko i zacząłem studiować filozofię na uniwersytecie. Papieski Uniwersytet Świętego Krzyża w Rzymie. Następnie wróciłem do Gwatemali i pracowałem w Trybunale Kościelnym. Wtedy mój biskup zdecydował, że powinienem kontynuować studia teologiczne i w 2021 roku przyjechałem do Hiszpanii, do Pampeluny. Pan jest tym, który kieruje moją ścieżką i On decyduje, jak będzie ona przebiegać i jak się zakończy. Jestem w Jego rękach. 

david3

Ksiądz XXI wieku 

W obliczu zsekularyzowanego świata i braku powołań, David wierzy, że ksiądz musi być dobrze przygotowaną osobą, która zna i rozumie teologię. Musi być człowiekiem wiary, nadziei i miłości. Musi być księdzem w stu procentach, to znaczy zawsze obecnym dla innych, a nie nieobecnym. Kapłanem, który nie marginalizuje i nie wyróżnia. Kto wie, jak być pasterzem wielkimi literami i że, jak mówi papież Franciszek, pod koniec dnia pachnie owcami. Niech to będzie Chrystus dla ludzi. 


Marta SantínDziennikarz specjalizujący się w informacjach religijnych.

Javier Pastor, najmłodszy ksiądz w Hiszpanii

Wstąpił do seminarium w wieku 17 lat i właśnie przyjął święcenia kapłańskie 6 maja 2023 r. w katedrze Almudena wraz z dwunastoma innymi towarzyszami. Należy do prezbiteratu diecezji madryckiej. 

javier pastor2

"Bóg powołał mnie młodego nie bez powodu do bycia księdzem".

Jego młodość i postawa są wyzwaniem, przyciągają. Chociaż Bóg jest tym, który zmienia serca, obecność, młodość i nasz sposób prezentowania się są również bardzo ważne w wieku obrazu:

"Młodość jest dziś z pewnością wielkim atutem. Ludzie postrzegają rzeczy swoimi oczami... Ale wszystko to ma swój pułap, który szybko zostaje osiągnięty, zwłaszcza gdy próbujesz pomóc komuś wzrastać w wierze. Nie mam wątpliwości, że Bóg powołał mnie młodym nie bez powodu i robi z tego użytek. Ale to coś więcej niż wizerunek młodego księdza, To, co odkrywam, jest konsekwencją bycia młodym: nie mieć serca przestarzałego przez zmartwienia świata, ale świeże i pragnące kochać wszystkich bez wyjątku" - mówi Fundacji CARF.

Lata spędzone w Bidasoa

Javier jest jednym z tysięcy księży, z którymi Fundacja CARF współpracuje w ich integralnej formacji. Gdy tylko ukończył maturę biologiczną, rozpoczął studia kapłańskie w Międzynarodowym Seminarium Duchownym w Bidasoa, gdzie przebywał przez trzy lata.

"To było prawdziwie rodzinne doświadczenie. Początek jest bardzo specyficzny, ponieważ spotyka się prawie sto osób z ponad dwudziestu różnych krajów. Pamiętam jednak, że Latynoamerykanie przyjęli mnie, pomimo moich siedemnastu lat, bardzo normalnie. Stopniowo odkrywa się, jakim skarbem jest każda osoba i jej kultura" - mówi.

Z czasu spędzonego w Bidasoa jest wdzięczny za dwie sytuacje, które pomogły mu w jego powołaniu: "Miałem świętego formatora, Juan Antonio Gil TamayoZmarł na raka płuc i był niezapomnianym przykładem kapłana. Relacje z formatorami były bardzo stymulujące. A Uniwersytet Nawarry, przy wszystkich swoich ograniczeniach, to prawdziwy luksus. Miałem bardzo dobrze przygotowanych profesorów filozofii, a teologię studiowałem z wielkim entuzjazmem i świeżością. Udało im się przedstawić nam wielkich świętych, takich jak św. Tomasz czy Ojcowie Kościoła. Tomasza czy Ojców Kościoła. Profesorowie byli zawsze dostępni, aby wspólnie się zastanowić, polecić lektury, a nawet zaplanować czas wolny, w którym rozmowy o Bogu były autentyczną teologią" - opisuje.

Javier uważa, że wszyscy studenci, którzy przechodzą przez Bidasoa, opuszczają seminarium zakochani w kapłaństwie, Jezusie i Maryi Dziewicy.

Podczas seminarium w Madrycie

Po tych trzech latach kontynuował formację kapłańską w seminarium soborowym w Madrycie, którego był członkiem. Cztery lata, w tym diakonat, "również ekscytujące. Były to ostatnie przed moimi święceniami kapłańskimi, więc w formacji nie ma bałaganu i jest ona bardziej intensywna.

Przyjaźń z innymi seminarzystami, Zwłaszcza ci z jego kursu, to jedna z najlepszych rzeczy w tych latach w madryckim seminarium. "To właśnie tam zawiązały się przyjaźnie, które dały mi życie podczas mojej nieobecności w seminarium. Jak ważne jest otaczanie się dobrymi ludźmi, którzy cię kochają", mówi.  

Chociaż brakowało mu trochę więcej aktywności kulturalnej w tych latach, jest wdzięczny za sposób, w jaki seminarium było w stanie wprowadzić go w to, co będzie przyszłością jego życia, z praktycznym doświadczeniem pracy w parafiach w weekendy.

Diecezja o wielkiej sile duchowej i święceniach kapłańskich

"Ale muszę przyznać, że każde przygotowanie jest niewystarczające, aby sprostać wyzwaniu, przed którym stajemy, gdy wyjeżdżamy. Jedną bardzo pozytywną rzeczą jest to, że mamy szczęście żyć w diecezji o dużej sile duchowej i imponujące jest widzieć to na spotkaniach młodzieżowych, różnych charyzmatach, bardzo żywych parafiach itp.".

Po tych siedmiu latach nadszedł wielki dzień: święcenia kapłańskie (choć diakonat był również bardzo piękny). Javier opowiada nam o swoim doświadczeniu:

"Ze święceń kapłańskich bardzo żywo pamiętam radość ludzi, którzy zawsze nam towarzyszyli.. Pomaga nam pamiętać, jak ważne jest otrzymanie daru święceń od Boga, a osobiście, jeśli taka była radość moich bliskich, pomogło mi to wyobrazić sobie, jaka byłaby radość Jezusa, widząc nas przyjmujących tak ważne powołanie.

To była myśl, którą rozważał podczas swoich święceń: "Jak bardzo pragnąłem zadowolić Jezusa tym wszystkim. I prosiłem Go i Jego Matkę, aby byli wierni na zawsze; aby nigdy nie zawiedli w tym zobowiązaniu miłości, które dopiero się rozpoczęło.

javier pastor3

Szokujący moment

Uderzającym i pięknym momentem była konsekracja święceń. "Byliśmy ordynariuszami, przyjaciółmi z mojej klasy, otaczającymi ołtarz i koncelebrującymi z kardynałem. Widząc ich twarze i myśląc, że urodziliśmy się po to, to była jedna z najpiękniejszych rzeczy, jakich kiedykolwiek doświadczyłem. Moje pragnienie, by nieść Jezusa całemu światu, by sprowadzić Go na ziemię, by dawał światło i pokój, wzrosło jeszcze bardziej.

A potem jego pierwsza msza, która jest również bardzo wzruszającym momentem. "Z pierwszej mszy pamiętam, jak łamał mi się głos przy słowach konsekracji. Trudno wyjaśnić, co w tym momencie dzieje się w głowie księdza. Słowa są praktycznie wypowiadane nieświadomie, ponieważ zamiast je rozumieć, ksiądz je kontempluje. Zamiast je wypowiadać, ksiądz ich słucha. Mam nadzieję, że żadna rutyna nie zgasi tego płomienia żywej miłości.

javier pastor4

Młody ksiądz z okolic Vallecas

A jak wygląda życie młodego księdza w madryckiej dzielnicy Vallecas? Javier zostaje przydzielony do jednostki duszpasterskiej w parafii El Buen Pastor y Nuestra Señora del Consuelo.

"Jedynym niezawodnym sposobem dotarcia do ludzi jest proszenie Boga o imiona i nazwiska ludzi z mojej parafii i kochanie ich bardzo mocno, nawet lepiej, niż oczekują, że będą kochani. Wyzwanie nie polega na tym, że oni wiedzą, jak kochać Jezusa, ale żebyśmy my, kapłani, wiedzieli, jak Jezus tego chce. W ten sposób nie narzucamy naszych kryteriów, a lud Boży naprawdę zbliża się do swojego Pana".

Ale poza tym - kontynuuje Javier - mogę powiedzieć coś o moim doświadczeniu: Sport pomógł mi przekonać ludzi do Boga; Dzielenie się z młodymi ludźmi rozrywkami, hobby, a nawet uczenie się ich razem z nimi, mówienie prawdy Ewangelii bez oszustw, ale z dużą cierpliwością i roztropnością; promowanie spowiedzi i dobre wyjaśnianie znaków i momentów Mszy Świętej, aby się nie nudzili, ale byli przepełnieni uczuciem, ponieważ wiedzą o tym lepiej... W przypadku osób starszych muszę przyznać, że mój wiek sprawia, że wykonuję większość pracy. Jestem połączeniem ich ojca i wnuka. Wystarczy uśmiech, słuchanie tego, co mówią i wspólne odmawianie różańca.

javier pastor5

Ksiądz XXI wieku

A w Hiszpanii, która jest tak zsekularyzowana i w której brakuje powołań, jaki powinien być ksiądz XXI wieku, jak może dotrzeć do ludzi, zwłaszcza młodych? Javier nie uważa, że bycie księdzem jest dziś trudniejsze niż w innych czasach.

"Boję się sukcesu o wiele bardziej niż porażki. Wielką cnotą Słowa Bożego jest pokora. Y obecne czasy są dobrą pożywką dla pokory księży. W ten sposób podejmiemy wyzwania w bardziej czysty sposób, ożywimy parafie i uzdrowimy serca" - mówi.

Ten młody ksiądz widział na własne oczy proszę przekazać młodym ludziom siłę ideologii XXI wieku. "To bardzo frustrujące widzieć ludzi żyjących w kłamstwie i cierpieniu, ponieważ nie potrafią otworzyć oczu. Ale to również pomaga nam pokładać nadzieję tylko w Bogu i Jego drogo powierzonym Kościele, a nie w kościele pełnym dzieł sztuki, budynków, których nie może wypełnić i godności, których nikt już nie uznaje".

Podziękowania dla Fundacji CARF

Wreszcie, jest wdzięczny za pracę Fundacji CARF i jej dobroczyńców: "Praca Fundacji CARF jest najbliższa Eucharystii, jaką znam: niewielu widzi, co naprawdę się dzieje, cud jest imponujący, ale kosztuje przelanie małych kropli krwi i potu sporej garstki ludzi z imponującą miłością do Jezusa i Jego Kościoła. Tylko wiara może doprowadzić do czegoś takiego.

Z tego powodu współpraca w formacji kapłanów jest dla niego najlepszą inwestycją, jaką można zrobić: zarabia na niebo dla siebie (jak mówi Jezus w Mt 10, 42) i inwestuje w najlepszy sposób, aby uczynić świat lepszym, topiąc zło w obfitości dobra.

"My, księża, musimy być bardzo wykształceni, ponieważ nie tylko szerzy się kłamstwo, ale także niewielu wierzy już w prawdę. Nie wystarczy już przekazywać prawdy za pomocą homilii, ale pilnie potrzebujemy szkolenia, aby przekazywać prawdę w atrakcyjny, piękny i przystępny sposób", podsumowuje najmłodszy ksiądz w Hiszpanii.


Marta SantínDziennikarz specjalizujący się w informacjach religijnych.

Brazylijczyk Mauricio: od marzeń o NBA do wypełnienia woli Boga

Mauricio, 25-letni seminarzysta z Brazylii, opowiada nam swoje świadectwo. "Nazywam się Mauricio Silva de Andrade, urodziłem się 30 marca 1997 roku. Jestem jedynym synem Luiza Claudio Ferreira de Andrade i Flavii Souza da Silva, ponieważ moja matka straciła dziecko, gdy była jeszcze w ciąży.

W 2001 roku przeprowadziliśmy się do Campo Grande, stolicy stanu Mato Grosso do Sul, ponieważ mój ojciec jest w wojsku. Dorastałam i mieszkałam tam do czasu, gdy przeprowadziłam się do Rzymu.

Dobre przykłady 

"W domu zawsze miałam dobre przykłady. Moi rodzice byli pracowici i bardzo kochani przez wszystkich, byli wspaniałym wzorem do naśladowania w moim życiu. Jednak, mimo że większość mojej rodziny to chrześcijanie - w wieku 1 lat zostałam ochrzczona w Kościele katolickim, W moim dzieciństwie nie chodziliśmy do kościoła, tylko sporadycznie, na zaproszenie przyjaciół moich rodziców, którzy również byli protestantami. W domu rzadko modliliśmy się razem.

Wolał piłkę nożną od katechizmu 

"Kiedy miałem około 9 lat, zacząłem prowadzić lekcje katechizmu, ale przyznaję, że ponieważ pogadanki odbywały się w sobotnie popołudnia, wolałem być z kolegami grającymi w piłkę. Byłam nieobecna przez wiele dni i prawie nie wykonywałam czynności, które sugerowano mi do wykonania w domu. Nie byłam też zainteresowana uczestnictwem we mszy, wszystko wydawało mi się bardzo nudne. Dlatego, W końcu zrezygnowałam z katechezy i nie przyjęłam pierwszej Komunii Świętej.

W tym czasie miałam bardzo krytyczne poglądy na temat Kościoła, ponieważ w moim mniemaniu wiara była czymś mitologicznym i niezwiązanym z prawdziwym życiem, zwykłym przesądem, a na ludzi religijnych patrzyłam z pewną pogardą. Jak daleko byłem od bycia seminarzysta z Brazylii". 

Strata ojca, świat z innej perspektywy

"Stopniowo, w miarę jak dojrzewałem - byłem jeszcze bardzo młody i miałem bardzo ograniczony pogląd na świat - postanowiłem mieć mniej pejoratywne pojęcie o religii. Tym, co zdecydowanie spowodowało zmianę w moim życiu, była śmierć ojca w wypadku samochodowym. Miałam tylko 12 lat. Był dobrym, kochającym człowiekiem, wszyscy go kochali... Zastanawiałam się więc, gdzie się podział po śmierci i czy wszystko, co zrobił w swoim życiu, miało sens.

I właśnie wtedy zaczęłam postrzegać świat z innej perspektywy, a religia przestała być czymś negatywnym. Zaczęłam czytać książki o doktrynie katolickiej, aby znaleźć odpowiedzi na moje pytania.

 
 
Mauricio Silva de Andrade, seminarzysta z Brazylii

Na tym zdjęciu Mauricio, seminarzysta z Brazylii, jest przedstawiony z grupą modlitewną swoich kolegów ze studiów, gdzie jego droga do Boga przybrała opatrznościowy obrót.

 
 

Spotkanie z diakonem stałym

"Pewnego dnia, wracając do domu i mijając kaplicę, jechałem autostopem i spotkałem stałego diakona, który mieszkał w mojej okolicy. Ze zdziwieniem zapytał mnie, czy chodziłam na lekcje katechizmu, a ja odpowiedziałam, że tak, kiedy byłam dzieckiem, ale zrezygnowałam z nich, ponieważ nie byłam zainteresowana.

Po mojej odpowiedzi, bardzo uprzejmie zaprosił mnie do udziału w lekcjach religii z młodzieżą w moim wieku, która przygotowywała się do bierzmowania. Przyjęłam zaproszenie. Tym razem miałam zupełnie inne nastawienie, zaangażowałam się i w końcu przyjęłam Eucharystię i Bierzmowanie.

Podziw dla doktryny katolickiej 

"To szkolenie obudziło we mnie wielki podziw dla doktryny katolickiej, tak bardzo, że po przyjęciu sakramentów, Nigdy nie przestałem uczestniczyć w niedzielnej mszy. Ponadto nie zrezygnowałam z grup modlitewnych z młodzieżą, odmawiałam różaniec i starałam się uczestniczyć w rekolekcjach. Bardzo interesowało mnie wszystko, co dotyczyło Kościoła. Poznałam nowych przyjaciół, którzy bardzo mi pomogli i nadal pomagają mi wzrastać w wierze.

Sport i koszykówka: marzenie mojego życia

"Kiedy skończyłem szkołę (byłem w szkole wojskowej), poszedłem na studia, wciąż nie wiedząc, czego naprawdę chcę.ponieważ moim jedynym osobistym projektem była gra w koszykówkę: marzyłem, aby dostać się do NBA.

Zapisałam się na studia prawnicze na Katolickim Uniwersytecie Don Bosco. Wiedziałem, że będę miał szansę grać tam w koszykówkę, ponieważ czasami trenowałem z drużyną uniwersytecką. Jako dziecko należałem do drużyny Don Bosco College, obu instytucji salezjańskich. Nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby zostać klerykiem. Z biegiem lat to marzenie zderzyło się z rzeczywistością: zdałam sobie sprawę, że jest to niewykonalne, podobnie jak zostanie zawodowym sportowcem.

Odkrywanie Boga na uniwersytecie 

"To właśnie na uniwersytecie moja wędrówka z Bogiem przybrała inny, już bardziej radykalny, obrót. Mimo wyzwań środowiska uniwersyteckiego, na które często wpływa sceptycyzm i indyferentyzm religijny, jest to nadal bardzo wymagające środowisko.A w ogólnym brazylijskim scenariuszu, w którym jest dużo rozwiązłości, Uniwersytet Katolicki pozwolił mi bardzo wzrosnąć w wierze.

My, studenci, mieliśmy możliwość uczestniczenia we Mszy Świętej dwa razy w tygodniu, a także mogliśmy brać udział w adoracji przed Najświętszym Sakramentem w kaplicach uniwersyteckich, gdzie raz w tygodniu spotykała się młodzieżowa grupa modlitewna. Głód Eucharystia rosła we mnie, jak również pragnienie częstszego przystępowania do spowiedzi".

Dojrzewanie w wierze 

"Jednak, jak już wyjaśniłem, byłem młodym człowiekiem, który nie miał zdefiniowanego projektu życiowego. Rzuciłem studia prawnicze i zmieniłem kierunek. Rozpoczęłam nowy cykl w administracji na Uniwersytecie Federalnym w Mato Grosso do Sul. Tam też dołączyłam do cotygodniowej grupy modlitewnej ze studentami. Zawarłam tam wspaniałe przyjaźnie, które zbliżyły mnie do Boga. W bibliotece uniwersyteckiej założyliśmy katolicką grupę studyjną, która przyniosła dobre owoce.

Moja droga stawała się coraz wyraźniejsza. Mauricio, od marzeń o NBA do wypełnienia woli Bożej jako seminarzysta z Brazylii.

Mauricio Silva de Andrade, seminarzysta z Brazylii, z młodzieżową grupą modlitewną.

Mauritius z młodzieżową grupą modlitewną.

 
 

"Kiedy miałam 12 lat, zmarł mój ojciec i zaczęłam się zastanawiać, gdzie powinnam być. Dzięki opatrznościowemu spotkaniu, ponownie zajęłam się katechezą i jako nastolatka przyjęłam Eucharystię i Bierzmowanie. Teraz jestem seminarzystą. 

 
 

Matka Boska z Góry Karmel: najważniejszy dzień

"16 czerwca 2019 r., w święto Matki Bożej z Góry Karmel, po raz pierwszy uczestniczyłam w mszy łacińskiej z grupą moich przyjaciół ze studiów. Moim zamiarem było otrzymanie nałożenie szkaplerza i dowiedzieć się nieco więcej o tej liturgii, która była dla mnie czymś nowym i która wzbudziła moją ciekawość.

Pod koniec mszy spotkałem seminarzysta diecezjalny, teraz ksiądzktóry zaprosił mnie do odwiedzenia seminarium. W końcu się zgodziłam, trochę z ciekawości, ale też z powodu tego niepokoju, jaki miałam w sobie na temat spraw Bożych.

Świadectwo miłości do kapłaństwa 

"Następnie zapisałem się do spotkania zawodowe i zapoznanie się ze środowiskiem seminaryjnym. W mojej parafii miałem kontakt z salezjańskimi seminarzystami, z których niektórzy są moimi przyjaciółmi do dziś, chociaż niektórzy z nich opuścili seminarium.

Jednym z czynników, który mnie uderzył, było świadectwo księży formatorów z seminarium, jego miłość do kapłaństwa, jego pobożność i gorliwość w sprawowaniu Eucharystii. Mój umysł został otwarty i zrozumiałem kapłaństwo w nowy sposób, do tego stopnia, że zacząłem poważnie zastanawiać się, czy Bóg powołuje mnie na tę drogę, czy moim powołaniem jest kapłaństwo, chociaż byłem bardzo niezdecydowany i obawiałem się tak wielkiej i wymagającej misji.

Seminarzysta, przemyślana decyzja 

"Po wielu spotkaniach powołaniowych, częstych wizytach w seminarium, roku kierownictwa duchowego i wielu pytaniach - proces, który trwał około półtora roku - podjąłem decyzję o wstąpieniu do seminarium. Nie byłem pewien, czy chcę zostać księdzem, ale miałem głębokie pragnienie wypełnienia woli Bożej w moim życiu, ufając, że będę tam, gdzie Pan chciał, żebym była, co dało mi dużo spokoju.

Moja decyzja była przemyślana: porzuciłam szkołę administracji na drugim roku i płatny staż, który miałam. A było to zaledwie kilka miesięcy po tym, jak odniosłem sukces w pięciu publicznych konkursach na staże i zostałem stażystą w Trybunale Sprawiedliwości stanu Mato Grosso do Sul z kolejnym półtorarocznym kontraktem. Tak więc rezygnowałam ze wszystkiego, aby wykonać wolę Bożą.

Od marzeń o NBA do Uniwersytetu Świętego Krzyża 

"W 2018 roku wstąpiłem do seminarium propedeutycznego archidiecezji Campo Grande i za zgodą mojego biskupa w tym samym roku rozpocząłem również studia filozoficzne. Był to bardzo intensywny i wymagający czas, ponieważ studiowałem filozofię i kontynuowałem działalność seminaryjną i studia. Pod koniec 2020 roku, po ukończeniu kursu filozofii, mój biskup zaproponował mi kontynuację studiów i procesu formacyjnego w Wiecznym Mieście, co było dla mnie wielką niespodzianką, ale również wielkim zaszczytem i radością, że zaproponowano mi taką możliwość.

Rozmawiałam z moją matką, kierownikiem duchowym i wychowawcami i powiedziałam biskupowi "tak". W październiku 2021 r., z pewnymi trudnościami spowodowanymi pandemią, doczekałam się wreszcie łaski zamieszkania w Międzynarodowym Kolegium Kościelnym Sedes Sapientiae i przywileju rozpoczęcia studiów teologicznych na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża, gdzie obecnie jestem na drugim roku studiów licencjackich z teologii.

Maurice, kleryk dzięki dobroczyńcom

"Jak Państwo widzieliście, moje życie, jak każde życie, składa się z opatrznościowych spotkań. I opatrznościowa jest pomoc moich dobroczyńców z Fundacji CARF, nie tylko w sensie finansowym - bo dzięki Wam jestem tutaj - ale także dzięki Waszej modlitwie i duchowej bliskości, co ma fundamentalne znaczenie dla każdego seminarzysty i księdza na świecie!Muito ObrigadoMauricio, seminarzysta z Brazylii.

 
 

Gerardo Ferrara
Absolwentka historii i nauk politycznych, specjalizująca się w tematyce bliskowschodniej.
Przewodniczący samorządu studenckiego na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża w Rzymie.

 

Nieoczekiwane spotkanie na Camino de Santiago

"Od dawna chciałem przejść Camino de Santiago z Cristiną, moją żoną, kiedy inna para, która była ekspertem w pieszych wędrówkach, powiedziała nam, że pod koniec maja chcą przejść tak zwaną Drogę Angielską, która prowadzi z Ferrol do Santiago. Jest to nieco ponad sto kilometrów, a oni już zaplanowali trasę, zakwaterowanie i pomoc z bagażem, z firmą, która odbierze Państwa bagaż z hotelu taksówką i odstawi do następnego.

Jak na mój wiek, niedawno przeszedłem na emeryturę, była to bardzo interesująca opcja, ponieważ uniknąłem noszenia dużego ciężaru w plecaku, co jest ulgą, gdy przechodzi się tyle kilometrów. Ponadto, jeśli w dowolnym momencie zabraknie panu sił lub ma pan jakieś przeszkody, które uniemożliwiają panu chodzenie, mogą po pana przyjechać i zabrać do następnego punktu spotkania.

Mając te przesłanki, nie wahaliśmy się rozpocząć przygody i zarezerwowaliśmy bilety lotnicze do A Coruña i z powrotem z Santiago do Barcelony, gdzie mieszkamy.

Dni Camino de Santiago zostały podzielone na pięć odcinków. Pierwszy, liczący około 19 kilometrów, z El Ferrol do Pontedeume; a następny, kolejne 20 kilometrów, do Betanzos. W obu miastach mogliśmy uczestniczyć we Mszy Świętej, która zazwyczaj odprawiana jest w godzinach popołudniowych.

Na trzecim etapie sprawy zaczęły się komplikować, ponieważ podróż z Betanzos do Mesón do Vento miała ponad 25 kilometrów długości i była bardzo stroma. Kiedy dotarliśmy do celu, nie mieliśmy kościoła, w którym moglibyśmy uczestniczyć we Mszy Świętej, więc zorganizowaliśmy taksówkę, która zabrała nas z powrotem do Betanzos na Mszę Świętą o wpół do siódmej, a następnie z powrotem do Mesón do Vento. Teraz nieco bardziej wypoczęci, mogliśmy zjeść dobrą kolację i naładować baterie, ponieważ następnego dnia czekała nas długa droga.

ścieżka 2

Nie mogąc się już doczekać przedostatniej trasy, wyruszyliśmy następnego dnia do Sigüeiro, kolejne 25 kilometrów z dobrymi podjazdami i zjazdami, ale nieco bardziej znośnymi niż poprzedni odcinek i krajobrazami lasów eukaliptusowych i pól na skraju koszenia.

Prawda jest taka, że dotarliśmy do Sigüeiro wyczerpani, ale szczęśliwi. Cristina skończyła z bolącą stopą i zdecydowaliśmy, że ostatni odcinek do Santiago, liczący zaledwie 16 kilometrów, pokona taksówką kilometr wcześniej i tam dołączy do nas, którzy szli ostatnią częścią trasy. Ustaliliśmy, że spotkamy się przy kościele San Cayetano, który znajduje się w tej odległości od centrum i który przecina szlak Angielskiej Drogi Świętego Jakuba.

Nieco przed południem spotkaliśmy się w kościele parafialnym San Cayetano. Kościół był już zamknięty i proboszcz nie zdążył przybić pieczęci parafialnej na naszej już dobrze zaopatrzonej Composteli, ale pozdrowiliśmy Pana i podziękowaliśmy mu za całe dobre Camino, które przeżyliśmy. Prawda jest taka, że nie padało ani jednego dnia, a upał, choć był gorący, nie przeszkodził nam w szczęśliwym ukończeniu etapów.

Tuż przed drzwiami kościoła parafialnego dwóch młodych Kenijczyków opierało się o kamienną ścianę, jak nam powiedzieli, i poprosiliśmy ich o zrobienie zdjęcia całej grupie. Mówili po hiszpańsku, a ich miłe usposobienie pozwoliło na szybką rozmowę.

- Dzień dobry, czym się Pan zajmuje?

- Pomagamy księdzu proboszczowi, ponieważ jesteśmy seminarzystami.

- Proszę spojrzeć, jak miło! Cóż, współpracujemy z fundacją, która pomaga w studiach seminarzystom, która nazywa się Fundacja CARF.

- Co Państwo na to! Cóż, studiujemy w Bidasoa. Tak więc, bardzo dziękujemy za Państwa pomoc i współpracę.

Radość i zaskoczenie były ogromne i od tego momentu wytworzyła się ogromna empatia. Serapion (Serapion Modest Shukuru) i Faustin (Faustin Menas Nyamweru), obaj z Tanzanii, towarzyszyli nam na ostatnim odcinku.

ścieżka 3

Następnie Serapion powiedział nam, że jest już na czwartym roku, a Faustin na pierwszym. Skierowali nas do Biura Pielgrzyma, gdzie przybijają ostatnią pieczątkę i poświadczają odbycie Camino, co również akredytuje możliwość uzyskania odpustu zupełnego, który wiąże się z tą pielgrzymką, o ile spełnione są inne warunki Kościoła.

Jeszcze raz podekscytowani, żegnamy się z nimi, życząc im wielkiej wierności i wiele dobra, gdy przyjadą do swojego miejsca pochodzenia, aby zostać wyświęconymi na kapłanów, po okresie formacji na Seminarium Bidasoa.

Pozostaje nam wspaniałe wspomnienie tego przypadkowego spotkania i wdzięczność tych dwóch seminarzystów, którzy z pomocą wszystkich dobroczyńców Fundacji CARF mogą dotrzeć do wielu dusz, gdziekolwiek wykonują swoją pracę duszpasterską.

Wieczorem mogliśmy uczestniczyć we Mszy św. w katedrze, dziękując apostołowi i ciesząc się kołysaniem botafumeiro, które wznosiło do nieba zapach kadzidła, wszystkie nasze intencje i wdzięczność za powołanie Serapiona i Faustyna".


Fernando de Salas, Sant Cugat del Vallés.

"Ksiądz musi być przyjacielem Chrystusa".

Zanim spotkał Pana i odkrył swoje powołanie kapłańskie, myślał, że szczęście pochodzi z posiadania piłki u stóp, jak wielu młodych mężczyzn w jego kraju. Jego ojciec, Vincent, nie był zbyt religijny. Jego matka była bardziej religijna i nauczyła go podstaw wiary od najmłodszych lat, chociaż wcale nie pociągał go Kościół. Ale ta msza zmieniła wszystko. Słyszał Boga, który do niego mówił.

Wtedy zaczął poważnie traktować życie chrześcijańskie. Zaczął częściej chodzić na Mszę św. Zapisał się na kurs chrystusowy, przyjął sakrament bierzmowania i zaczął pomagać w parafii jako katecheta i kaznodzieja w grupie modlitewnej.

"Jezus Chrystus był tym, co czyniło mnie szczęśliwym.

Stopniowo odkrywał, że to Jezus Chrystus nadał pełnię jego życiu i uczynił go naprawdę szczęśliwym. Do tego czasu nigdy nie myślał o powołaniu kapłańskim, ale praca duszpasterska w parafii uświadomiła mu, że ludzie potrzebują pasterzy.

"Odbyłem głęboką rozmowę z moim proboszczem i rozpocząłem moją podróż powołaniową. Po dwóch latach uczestnictwa w spotkaniach powołaniowych rozeznałem moje powołanie kapłańskie i moją drogę do szczęścia. Uczynić Jezusa Chrystusa znanym i uczynić ludzi przyjaciółmi Boga to misja, którą mam nadzieję realizować przez całe życie.

Międzynarodowe Seminarium Bidasoa, błogosławieństwo

Po ukończeniu studiów filozoficznych na Papieskim Uniwersytecie w Rio de Janeiro, jego biskup wysłał go, aby ukończył studia w Międzynarodowym Seminarium Duchownym w Bidasoa oraz na Uniwersytecie w Rio de Janeiro. Wydział Studiów Kościelnych na Uniwersytecie Nawarry. Tam miał okazję doświadczyć bogactwa Kościoła powszechnego, mieszkając z seminarzystami z różnych krajów. "To jak przeżywanie nowej Pięćdziesiątnicy.

Dla Franklyna, Bidasoa jest błogosławieństwem dla jego formacja kapłańska. Otrzymał bardzo dobrą formację, która pozwoliła mu wzrastać w przyjaźni z Chrystusem i dojrzewać w powołaniu kapłańskim.

Wspieranie powołań kapłańskich wśród młodych ludzi

Jak mówi papież Franciszek, przeżywamy "zmianę epoki". Wielu młodych ludzi oddala się od Boga i Kościoła. "Jeśli chcemy wspierać powołania kapłańskie", mówi Franklyn, "konieczne jest, aby ludzie modlili się, aby Pan żniwa posłał robotników. Księża muszą świadczyć o pięknie powołania kapłańskiego. Kapłan XXI wieku musi być przede wszystkim przyjacielem Chrystusa, który swoim życiem daje świadectwo miłości do Kościoła i dusz".

Sekularyzacja i ewangelizacja

W Brazylii sekularyzacja i ingerencja protestantyzmu zagrażają życiu Kościoła katolickiego. "Dziś bardziej niż kiedykolwiek Kościół ma obowiązek głoszenia dobrej nowiny o Jezusie Chrystusie, promowania spotkania młodych ludzi z Osobą Jezusa, aby mogli odkryć w Nim pewną drogę do szczęścia". W obliczu sekularyzacji Franklyn proponuje żyć wiarą jako świadkowie Zmartwychwstałego, a w obliczu protestantyzmu - przedstawiać prawdę wiary.

"Najważniejszymi potrzebami apostolskimi Rio de Janeiro są: osobiste nawrócenie każdego chrześcijanina, a następnie promowanie ewangelizacji, która ukazuje całe bogactwo i prawdę, którą Jezus Chrystus powierzył Kościołowi katolickiemu".

Marta Santín Dziennikarz specjalizujący się w informacjach religijnych.