Życie wewnętrzne chrześcijanina jest utożsamiane z jego relacją z Chrystusem.. Cóż, to życie przechodzi przez Kościół i odwrotnie: nasza relacja z Kościołem z konieczności przechodzi przez naszą osobistą relację z Chrystusem. W tym ciele Chrystusa wszyscy członkowie muszą stać się podobni do Chrystusa, "dopóki Chrystus nie zostanie w nich ukształtowany" (Ga 4:9).
Dlatego, jak mówi Sobór Watykański II i Katechizm Kościoła Katolickiego, "jesteśmy włączeni w tajemnice Jego życia (...), jesteśmy zjednoczeni z Jego cierpieniami jak ciało z głową". Cierpimy z Nim, aby być z Nim uwielbionym" (Lumen gentium, 7; KKK 793).
Tajemnica krzyża Chrystusa, a tym samym chrześcijański sens cierpienia, staje się jaśniejsza, gdy weźmiemy pod uwagę, że to Duch Święty jednoczy nas w Mistycznym Ciele (Kościele). Do tego stopnia, że każdy chrześcijanin powinien pewnego dnia móc powiedzieć: "Dopełniam w moim ciele tego, czego brakuje cierpieniom Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół" (Kol 1, 24). A to po to, by towarzyszyć Panu w Jego głębokiej i całkowitej solidarności, która doprowadziła Go do śmierci za nas, w zadośćuczynieniu i ekspiacji za grzechy wszystkich ludzi wszystkich czasów.
Żyd, filozof, chrześcijanin, zakonnica, męczennik, mistyk i współpatronka Europy. Uważa, że człowiek w naturalny sposób ucieka przed cierpieniem. Ci, którzy znajdują przyjemność w cierpieniu, mogą to robić tylko w sposób nienaturalny, niezdrowy i destrukcyjny.
I pisze: "Tylko ktoś, kogo duchowe oko jest otwarte na nadnaturalne powiązania wydarzeń na świecie, może pragnąć zadośćuczynienia; ale to jest możliwe tylko u ludzi, w których mieszka Duch Chrystusa, którzy otrzymują Jego życie, moc, znaczenie i prowadzenie jako członkowie głowy" (E.Stein, Werke, XI, L. Gelber i R. Leuven [red.], Druten i Freiburg i. Br.-Basel-Wiedeń 1983).
Z drugiej strony, dodaje, zadośćuczynienie łączy nas bardziej intymnie z Chrystusem, tak jak wspólnota jest głębiej zjednoczona, gdy wszyscy pracują razem, i jak członkowie ciała są coraz mocniej zjednoczeni w ich organicznym współdziałaniu. I z tego wyciąga zaskakująco głęboki wniosek:
9 sierpnia, w święto święta Edyta Steinktórego świadectwo nawrócenia z judaizmu na katolicyzm poruszyło tysiące wiernych.
Ale ponieważ "bycie jednym z Chrystusem jest naszym szczęściem i bycie jednym z Nim jest naszym błogosławieństwem na ziemi, miłość do krzyża Chrystusa w żaden sposób nie sprzeciwia się radości z naszego boskiego synostwa" (froher Gotteskindschaft). Pomoc w niesieniu krzyża Chrystusa daje silną i czystą radość.A ci, którzy są do tego dopuszczeni i zdolni, budowniczowie Królestwa Bożego, są najprawdziwszymi dziećmi Bożymi (Ibidem).
Jako pieczęć (wzmocnienie i potwierdzenie), że Opus Dei naprawdę pochodzi od Boga i że narodziło się w Kościele i dla służby Kościołowi, święty Josemaría doświadczył we wczesnych latach Dzieła trudności, a jednocześnie światła i pocieszenia od Boga.
Po latach napisał: "Kiedy Pan zadał mi te ciosy, około trzydziestego pierwszego roku, nie rozumiałem. I nagle, pośród tej wielkiej goryczy, te słowa: jesteś moim synem (Ps. II, 7), jesteś Chrystusem. I mogłam tylko powtarzać: Abba, Pater, Abba, Pater, Abba, Abba, Abba, Abba! Teraz widzę to w nowym świetle, jak nowe odkrycie: tak jak się widzi z upływem lat rękę Pana, boską mądrość, Wszechmocnego. Dałeś mi do zrozumienia, Panie, że mieć Krzyż Chrystusa to znaleźć szczęście, radość. A powód - widzę go wyraźniej niż kiedykolwiek - jest następujący: mieć Krzyż to utożsamiać się z Chrystusem, być Chrystusem, a więc być dzieckiem Bożym" (Medytacja, 28 kwietnia 1963, cytowana przez A. de Fuenmayor, V. Gómez-Iglesias i J. L. Illanes, El itinerario jurídico del Opus Dei. Historia y defensa de un carisma, Pamplona 1989, str. 31).
Jezus cierpi za nas. Ponosi wszystkie bóle i grzechy świata. Aby przezwyciężyć ogrom zła i jego konsekwencje, idzie na krzyż jako "sakrament" męki miłości, której Bóg doświadcza dla nas.
Jako owoc krzyża i w imieniu Ojca, Jezus daje nam Ducha Świętego, który jednoczy nas w swoim Mistycznym Ciele i daje nam życie, które pochodzi z przebitego Serca. I zaprasza nas, w rzeczywistości, do dopełnienia naszym życiem (większa jego część to rzeczy małe i zwykłe), czego brakuje w cierpieniach Chrystusa w i dla tego ciała, które z Nim tworzymy, Kościoła.
Dlatego "tym, co uzdrawia człowieka, nie jest unikanie cierpienia i ucieczka przed bólem, ale umiejętność przyjęcia ucisku, dojrzewania w nim i odnajdywania w nim sensu poprzez zjednoczenie z Chrystusem, który cierpiał z nieskończoną miłością" (Benedykt XVI, Spe salvi, 37).
Dwa lata temu, w święto Podwyższenia Krzyża Świętego, w homilii w Santa Marta (14-IX-2018), Franciszek powiedział, że Krzyż uczy nas tego, że w życiu jest porażka i zwycięstwo.. Musimy umieć tolerować i cierpliwie znosić porażki.
Nawet te, które odpowiadają naszym grzechom, ponieważ On za nas zapłacił. "Toleruj je w Nim, proś o przebaczenie w Nim", ale nigdy nie daj się uwieść temu przykutemu do łańcucha psu, jakim jest diabeł. I poradził nam, abyśmy byli cicho w domu, poświęcilibyśmy 5, 10, 15 minut przed krucyfiksemMały krucyfiks na różańcu: proszę spojrzeć na niego, ponieważ jest to z pewnością znak porażki, który prowokuje prześladowania, ale jest to również "Nasz znak zwycięstwa, ponieważ Bóg tam zwyciężył".
Wtedy możemy zamienić (nasze) porażki w (Boże) zwycięstwa.
Pan Ramiro Pellitero Iglesias
Profesor teologii pastoralnej na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Nawarry.
Opublikowano w Kościół i nowa ewangelizacja.