Jorman jest jedynym chłopcem w swojej rodzinie, najmłodszym z trzech sióstr. Jego rodzice zdecydowali się wyemigrować do Kolumbii, kiedy zostali zaskoczeni jego zamiarem wstąpienia do seminarium, aby zostać księdzem. Powiedzieli mu, że jeśli zostanie w Kolumbii, będzie mógł zostać księdzem. WenezuelaOni również mieli pozostać w kraju. "Ale powiedziałem im, że najlepiej będzie, jeśli dołączą do moich sióstr w Kolumbii, ponieważ były w trudnej sytuacji ekonomicznej.
Państwa rodzina jest teraz z niego bardzo dumna. Są katolikami i choć na początku było to dla nich zaskoczeniem, wspierali go w jego decyzji, przekonani, że powiedzenie Bogu "tak" nie jest łatwą odpowiedzią. Ale Jorman nie zawsze był tak jednoznaczny.
Do momentu wejścia do seminariumPrzeszedł przez kilka etapów. Jego proces powołaniowy był progresywny. Rozpoczął się w dzieciństwie, kiedy był zaangażowany w dzieła pontyfikalne w swoim kraju, w Misyjne dzieciństwo. W młodości był zaangażowany w Misja młodzieżowagdzie był diecezjalnym koordynatorem duszpasterstwa młodzieży.
W Young Mission czuł, że Bóg chce, by Mu służył, by oddał dla Niego wszystko, ale on nie chciał słuchać Jego głosu. Aby zagłuszyć głos Boga, wolał spotykać się z dziewczynami, chodząc od dziewczyny do dziewczyny. Dopóki nie podzielił się z jedną z nich swoim pragnieniem wstąpienia do seminarium. Gdyby to nie była jego sprawa, wróciliby do siebie. Wspierała go bezwarunkowo, co było bardzo ważnym gestem dla Jormana.
Podczas pandemii głos Boga rozbrzmiewał głośniej w jej sercu. "Cisza w domu z rodziną sprawiła, że byłam niespokojna w środku. Zostawiłam za sobą zgiełk mojego życia i miałam czas i spokój, aby słuchać Boga. To właśnie wtedy zdecydowałam się rozpocząć mój proces zawodowy w a online".
Później, podczas rekolekcji powołaniowych, powtarzał, że wola Boża się wypełni: "Wiele razy unikałem Ciebie, Panie, ale nawet jeśli kosztuje to moje życie, to jest Twoje". Był to czas pewnych wątpliwości, które zostały rozwiane, gdy rektor seminarium zapytał go, czy w końcu chce zostać seminarzystą. "Powiedziałem "tak" i wyobraziłem sobie "tak" Maryi. Wtedy cała ziemia się zatrzymała, wokół mnie zapanowała całkowita cisza.
Pierwszy rok seminarium był bardzo trudny. Dręczył go smutek i wątpliwości. Był bardzo zmęczony i czuł się daleko od swojej rodziny. Podczas Godziny Świętej oddał się Bogu: "Niech się dzieje Twoja wola, nie mam siły, liczę tylko na Ciebie". Poprosił o sygnał. Musiałem wiedzieć, czy Bóg naprawdę chce, abym został księdzem.
Kilka dni później wikariusz generalny diecezji powiedział mu: "Biskup wybrał pana do studiowania na Uniwersytecie Nawarry i do pozostania w seminarium Bidasoa w Hiszpanii". I w tym momencie światło zmyło jego udrękę. Był w szoku. "Nie uważałem się za zdolnego do studiowania w Hiszpanii, ale przyszło mi do głowy, że to był znak, o który prosiłem Boga. Więc zgodziłem się.
Marzenie Boga
Teraz, w wieku 25 lat, znajduje się w Międzynarodowe Seminarium Bidasoa spełniając swoje marzenie i "marzenie, które Bóg ma dla mnie. Bóg ma marzenia dla każdego, a my musimy je tylko zaakceptować i przyjąć.
Jest przekonany, że jego "tak" dla Boga i dla szkolenie Kompleksowa pomoc, którą otrzyma w Pampelunie, przyczyni się do pomocy mieszkańcom Wenezueli. "W moim kraju Kościół katolicki pośredniczy jako kanał dialogu w obliczu polaryzacji ludzi i instytucji. Ale przede wszystkim z duszpasterstwem społecznym i towarzyszeniem wiernym, aby nie byli bezradni w swoich zmaganiach".
A faktem jest, że młodzi ludzie księża XXI wieku mają bardzo specyficzną misję, każdy w swoim własnym przeznaczeniu. Dla Jormana muszą być "kreatywni i pomysłowi, z bardzo dobrą formacją doktrynalną i głębokim życiem wewnętrznym", zdolni do przekazywania tego, co otrzymali, na nowe sposoby i metodami.
"Myślę, że główne trudności dla księdza polegają dziś na znalezieniu skutecznych sposobów na nawiązanie kontaktu z ludźmi w coraz bardziej zsekularyzowanym i zdigitalizowanym społeczeństwie".
Marta SantínDziennikarz specjalizujący się w informacjach religijnych.