Fundacja CARF

22 Marzec, 24

Świadectwa życia

francisco eusebio vinumo

"Rzym jest wiecznym miastem nie dlatego, że nigdy nie umiera, ale dlatego, że pana uwiecznia".

Francisco Eusébio Vinumo jest młodym angolskim seminarzystą, który mieszka w seminarium Sedes Sapientiae w Rzymie i kilka miesięcy temu został wyświęcony na diakona. Czasami potrzebujemy historii Afrykańczyka, aby uświadomić sobie bogactwo Rzymu i jego dziedzictwo dla wszystkich.

Francisco Eusebio Vinumo, Angolczyk mieszkający w Rzymie, postrzega wieczne miasto jako niewyobrażalne marzenie. Dla niego wygląda to tak: "To miasto z wielowiekową chrześcijańską historią. Być tutaj oznacza dotknąć korzeni naszych przodków, naszych patriarchów w chrześcijaństwie.Mogą Państwo żyć i przebywać ze świętymi, męczennikami, papieżami i wszystkimi tymi, którzy odcisnęli swoje piętno na historii chrześcijaństwa. Bycie tutaj jest nieporównywalnym doświadczeniem, ponieważ podziwia się wszystko, co się widzi; dotyka się rzeczy przekazanych przez apostołów i świętych..... Krótko mówiąc, pobyt w Rzymie to doświadczenie uniwersalności Kościoła".  

Rodzina składająca się z sześciorga rodzeństwa

Ale zanim przybył do Rzymu, Franciszek Euzebiusz przeszedł przez różne próby i wybory. Dorastał szczęśliwie w dużej rodzinie. Jest najmłodszym z sześciorga rodzeństwa w rodzinie dobrze chronionej i otoczonej opieką przez jego matkę, Marię Teresę od Jezusa, która zaszczepiła swoim dzieciom miłość do Pana. 

Francisco-Eusebio-Vinumo-Seminarian

Jego życie przebiegało normalnie. Wyjaśnia więc, że jego powołanie nie miało w sobie nic nadzwyczajnego, "podobnie jak biblijne powołania Mojżesza, Abrahama, Izajasza, Jeremiasza, Samuela oraz niektórych księży i sióstr zakonnych, które miały w sobie coś z magii". Być może jednak "magiczny dotyk", o którym mówi Franciszek, został mu dany przez jego ukochaną matkę w trakcie zwykłego, codziennego życia. 

Maria Teresa, afrykańska matka, która wychowuje i pielęgnuje

Maria Teresa, jako afrykańska matka, która przyjmuje, wychowuje i troszczy się, zachęcała sześcioro swoich dzieci (trzech chłopców i trzy dziewczynki, a siódme jest w niebie) do udziału w zajęciach religijnych, takich jak katecheza i różaniec, który czasami odmawiali jako rodzina, a co najważniejsze, do uczestnictwa we Mszy Świętej.

Jako zdyscyplinowana i tradycjonalistyczna rodzina w Afryce, otrzymywali pewne kary, jeśli nie uczestniczyli w zajęciach religijnych, coś, co nie jest zalecane, ale co Francis wspomina bez urazy, jako coś "zabawnego w chrześcijańskim życiu naszej rodziny, zabawnego, ponieważ było niezwykłe, ale co było bardzo ważne dla naszej formacji religijnej". 

Dlatego chodzenie na mszę i katechezę było obowiązkiem dla dzieci, a jeśli nie uczestniczyły, były karane bez posiłku i zmywania wszystkich naczyń. A ponieważ jego historia z pewnością zostanie pominięta, Francisco z uśmiechem dodaje: "Miłość matki jest tak wielka, że dla tych, którzy zostali ukarani, w końcu zawsze zatrzymywała dla nas trochę jedzenia, nawet jeśli nie był to pełny posiłek".

Kara pedagogiczna

Franciszek podkreśla, że takie kary, niezależnie od tego, jak niepożądane mogą się wydawać, on i jego bracia wspominają je z nostalgią i wdzięcznością, ponieważ tak jak Bóg koryguje swoje dzieci z miłością, Ta kara była pedagogiczna, ponieważ nasza matka zawsze chciała naszego dobra i chciała widzieć nas na właściwej drodze.. I dzięki tym karom zaczęła się moja przygoda zawodowa. 

Pomiędzy karą pedagogiczną a uczestnictwem we Mszy św. obudziło się w nim jedno zainteresowanie: uważna obserwacja księdza. "Jego sposób celebracji urzekł mnie, zwłaszcza gdy śpiewał. W ogromie i różnorodności, z jaką Bóg powołuje ludzi do swojej winnicy, czułem się powołany, by służyć Mu w tych chwilach"..

Jego brat seminarzysta

Inną nie mniej ważną postacią w odkryciu jego powołania był jego brat, wówczas seminarzysta, a obecnie ksiądz. Jego świadectwo miało ogromny wpływ na jego wybór. 

Zaczął więc uczęszczać do grupy powołaniowej w swojej parafii, prowadzonej przez Siostry Najświętszego Zbawiciela, a następnie dołączył do grupy ministrantów.

Proces wstąpienia do seminarium nie był jednak łatwy. Przede wszystkim proboszcz musiał dokonać wyboru, ponieważ liczba ministrantów i powołań jest większa niż liczba wolnych miejsc. Na szczęście był jednym z wybranych. Ale bitwa jeszcze się nie skończyła, ponieważ musiał przejść kolejny egzamin wstępny do niższego seminarium. Po raz kolejny liczba kandydatów była ogromna. Jak to mówią: "Kiedy Bóg cię wzywa, wytrwaj, aż odniesiesz sukces"

Po teście, kilka dni później, z entuzjazmem odkrył, że jest jednym z przyjętych. Tak więc w wieku 14 lat, w 2011 roku, wstąpiłem do niższego seminarium Matki Bożej Miłosierdzia w archidiecezji Huambo.

Wyzwania i trudności

Jak w każdej podróży, w jego karierze seminaryjnej pojawiały się trudności i wyzwania, ale dziś czuje się coraz bardziej dojrzały w swoim kapłańskim powołaniu. 

"W seminariach, w których byłem, zarówno w Angoli, jak i tutaj w Rzymie, w seminarium Sedes Sapientiae, wszystko się połączyło, tak że moja wiara, moja miłość do Boga, do Maryi Dziewicy i moja wytrwałość w moim powołaniu rosły i stawały się coraz silniejsze" - mówi z entuzjazmem.

Państwa doświadczenie w Rzymie

A z Afryki do Rzymu, gdzie, jak powiedział na początku, jego pobyt w mieście nad Tybrem wprawia go w takie zdumienie, że nie ma słów, by to opisać. A może ma: "wyjątkowe, niepowtarzalne, niepowtarzalne i wzbogacające" doświadczenie. 

Ponieważ dla niego zetknięcie się z rzeczywistością inną niż ta, do której był przyzwyczajony, zawsze jest wzbogacające, zwłaszcza gdy jest to nowa kultura i nowy sposób życia. modus vivendi zupełnie inny. 

"Żyję w tej ekscytującej rzeczywistości, ponieważ przebywanie w Rzymie, stolicy chrześcijaństwa, jest wyjątkową okazją i szansą. Nie tylko wchodzi się w kontakt z nową kulturą, ale z różnymi kulturami, spotykając ludzi z całego świata. Doświadcza się tego we wspólnym życiu w seminarium i na uniwersytecie, ale także w środowisku Rzymu i Włoch, gdzie wchodzimy w interakcje ze światem", mówi młody człowiek. młody Angolczyk.

Poczucie katolickości

Wśród różnorodności ludzi z różnych krajów i kultur, dla Franciszka jest jedna rzecz, która ich łączy: chrześcijaństwo, a zwłaszcza katolicyzm. 

"To doświadczenie sprawia, że naprawdę widzi Pan i żyje naturą 'Jednego, Świętego, Katolickiego i Apostolskiego' Kościoła, i w ten sposób zjednoczyć się w różnorodności. Życie w Rzymie jest ciągłym doświadczeniem uczenia się, wyjątkowym i niepowtarzalnym bogactwem, którym się delektuję. Naprawdę dostrzegam piękno Kościoła w jego uniwersalności. Śmiem twierdzić, że Rzym jest wiecznym miastem, nie dlatego, że nigdy nie umiera, ale dlatego, że czyni Pana wiecznym.

Wdzięczność

I za wspaniałe doświadczenie, które ma w swoim ukochanym Rzymie, w Międzynarodowe Seminarium Sedes Sapientiae i w Papieski Uniwersytet Świętego KrzyżaNa zakończenie chciałby serdecznie i szczerze Państwu podziękować: 
"Dziś, jako diakon, mogę tylko powiedzieć: dziękuję, dziękuję! gratias tibi Dominii dziękuję dobroczyńcom Fundacji CARF za umożliwienie mi formacji seminaryjnej i kapłańskiej w Wiecznym Mieście Rzymie!.


Gerardo Ferrara
Absolwentka historii i nauk politycznych, specjalizująca się w tematyce bliskowschodniej.
Odpowiedzialny za studentów na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża w Rzymie.

Proszę dzielić się uśmiechem Boga na ziemi.

Przypisujemy Państwa darowiznę do konkretnego księdza diecezjalnego, seminarzysty lub zakonnika, aby mogli Państwo poznać jego historię i modlić się za niego z imienia i nazwiska.
WPŁAĆ TERAZ
WPŁAĆ TERAZ