Guido opowiada nam swoje świadectwo: Od Andów do Rzymu.
Miejsce, z którego pochodzę - komentarze - Znajduje się w skrajnie południowo-zachodniej części Republiki Ekwadoru, w Niskich Andach, otrzymując większy wpływ Pacyfiku i Amazonii, co daje mu wspaniałą florę i faunę w tym miejscu.
Moim ojcem jest Santos Agustín Chalaco Torres, a matką Corina Jaramillo González. Mamy trzech braci, a ja jestem najmłodszy.
Moja rodzina zawsze była bardzo katolicka, więc moje powołanie zrodziło się w tym samym kontekście rodzinnym. Moja mama jest katechetką i jako dziecko zawsze postrzegałam ją jako pogodną osobę.
Osobiście nigdy nie planowałem zostać księdzem. Co więcej: zawsze miałem złe wyobrażenie o księdzu, definiowałem go jako dziwną istotę, poważną, irytującą i mało dzielącą się z innymi, czyli typ niecodzienny.
Moje dorastanie w szkole było bardzo normalne, jak innych młodych ludzi, z wysokimi oczekiwaniami i ideałami. Grałem i nadal gram w piłkę nożną, pasjonujący sport mojego życia. Wychodziłem również na wieś, cieszyłem się spacerami, piknikami, serenadami, tańcami, spotkaniami i bardzo zdrową zabawą z innymi nastolatkami w moim wieku. Miałem nawet młodą dziewczynę.
Ale wtedy zmieniła się moja koncepcja kapłaństwa. Stało się coś, co mnie zadziwiło. W pewnym momencie do mojej parafii przyszło kilku seminarzystów z księdzem i zobaczyłem w nich przeciwieństwo wyobrażeń, które miałem w głowie.
Młodzi seminarzyści grali w piłkę nożną! Co więcej, ksiądz był ubrany w sportowe spodnie i również grał w piłkę nożną. Widziałem ich zawsze radosnych, dzielących się z młodymi ludźmi, śpiewających z gitarą współczesne popularne piosenki i oczywiście także muzykę religijną.
Opowiedzieli mi trochę o kapłaństwie i o tym, jak wygląda życie w seminarium. Pomimo radości, jaką emanowali, nie rozważałem powołania i nie zmieniłem swojego wyobrażenia o byciu dobrym profesjonalistą.
Ukończyłem szkolenie akademickie w Unidad Educativa Marista-Macará, prowadzonym przez wspólnotę braci marystów, gdzie uzyskałem tytuł licencjata w dziedzinie nauk ścisłych, specjalizując się w fizyce i matematyce.
W tym ośrodku edukacyjnym miałem okazję być częścią samorządu uczniowskiego, tworzyć grupy młodzieżowe, ale także - oczywiście - od strony sportowej, jako członek drużyny piłkarskiej.
Po ukończeniu studiów pracowałem w różnych dziedzinach: rolnictwie, poligrafii, handlu. Pracowałem również w katechezie parafialnej, gdzie miałem przyjemne doświadczenie pracy z dziećmi i młodzieżą w parafii.
Identyfikowałem się z integracją i formacją grup młodzieżowych zarówno w środowiskach religijnych, jak i sportowych, co bardzo dobrze służyło mi w życiu.
Te parafialne grupy młodzieżowe były Bożym sposobem na powołanie mnie do Niego. Przy jednej z takich okazji proboszcz mojego miasta zaprosił mnie do gry w piłkę nożną z innymi młodymi ludźmi.
Po meczu ksiądz proboszcz zaprosił mnie, abym pomógł mu w katechezie z kilkoma dziećmi w inicjacji chrześcijańskiej, co na początku trochę mnie zdenerwowało.
Jednak kiedy inny młody człowiek wziął udział w tych lekcjach katechizmu, poczułem się bardziej zmotywowany i zakończyłem ten rok, myśląc, że naprawdę podoba mi się praca duszpasterska wykonywana z księdzem.
Z tego doświadczenia zrodził się pomysł, który zaczął nawiedzać mój umysł: Dlaczego nie zostać księdzem? Ale nadal chciałem założyć rodzinę, mieć zawód, zarabiać pieniądze, mieć projekty, iść na uniwersytet, itd. itd... Ale wszyscy to robią! A ja, dlaczego nie być kimś innym? Dlaczego nie zostać księdzem?
Guido Gualberto Chalaco Jaramillo urodził się w Macará w Ekwadorze. Piłka nożna i Parafialne grupy młodzieżowe były sposobem, w jaki Bóg mnie powołał. "To właśnie przy jednej z takich okazji proboszcz parafii w moim mieście zaprosił mnie do gry w piłkę nożną z innymi młodymi ludźmi" - mówi. Od tamtej pory nie porzucił tego hobby.
"Jestem w posłudze kapłańskiej od trzech lat i mogę powiedzieć, że nigdy nie przestaje się uczyć... Wszystko jest nauką i wszystko wzbogaca, ponieważ po drodze mogłem zobaczyć, że studia i formacja w seminarium to jedno, a rzeczywistość, czyli codzienne życie, to drugie" - mówi.
Kiedy wyraziłem swoje przemyślenia księdzu proboszczowi, zaproponował, abym wziął udział w współistnienie zawodowe, Byłem bardzo szczęśliwy, że miałem okazję uczestniczyć i podzielić się z grupą młodych ludzi procesem zawodowym.
W tamtym czasie miałem wielką okazję, a raczej wielkie błogosławieństwo: spotkałem ojca Armando Jiméneza (obecnie nieżyjącego), ówczesnego proboszcza San José de Loja, stolicy mojej prowincji, który zmotywował mnie i umocnił moje powołanie do życia kapłańskiego.
Mam miłe wspomnienia z nim związane, ponieważ był moim kierownikiem duchowym i podtrzymywał mnie w moim kapłańskim życiugdy zbliżał się czas podjęcia ostatecznej decyzji.
Nadszedł czas, aby proszę dołączyć do seminarium. Pamiętam, że tej nocy nie mogłem spać, myśląc o przyszłości, o perspektywie zmiany mojego życia na zawsze... Wszedłem i przez pierwsze kilka dni byłem trochę zdenerwowany poznawaniem nowej rzeczywistości.
To doświadczenie zmieniło moje wyobrażenie o ośrodku formacyjnym i kapłaństwie. Ta negatywna koncepcja seminarium zmieniła się w pełni aktywne życie z pewnymi trasami, aby uformować się jako ksiądz: praca, nauka, sport, modlitwa, praca duszpasterska, życie wspólnotowe itp.
Kluczem do życia w seminarium jest dyscyplina, szczerość i gotowość do formacji.
Podczas siedmiu lat formacji pozwoliłem sobie pomóc moim rodzicom w formacji i mojemu kierownikowi duchowemu, i oczywiście były kryzysy powołaniowe, co jest normalne... Rozważałem opuszczenie seminarium, ale zawsze udawało mi się przezwyciężyć każdą sytuację, dzięki pomocy dobrych ludzi.
Mogę więc powiedzieć, że najlepszym etapem mojego życia, choć z wątpliwościami i trudnościami, było seminarium.To miejsce, w którym poznałem wielu przyjaciół i podzieliłem się z nimi moim powołaniem. To radość, której nie da się opisać.
Jestem w posłudze kapłańskiej od trzech lat i mogę powiedzieć, że nigdy nie przestaje się uczyć.... "Wszystko jest nauką i wszystko jest ubogacające, ponieważ po drodze mogłem zobaczyć, że studia i formacja w seminarium to jedno, a rzeczywistość, czyli codzienne życie, to drugie".
Jako diakon, a następnie jako kapłan, współpracowałem w różnych parafiach w mojej diecezji i dlatego moje powołanie zostało wzmocnione, zwłaszcza, po raz kolejny, dzięki młodym ludziom.
Ale w tym przypadku nie byłem sam w stawianiu czoła problemom, wymaganiom i wyzwaniom młodzieńczego życia. Miałem wspaniałych nauczycieli, dziedzictwo ludzi starszych ode mnie z ogromnym doświadczeniem.
Biskup zaprosił mnie również do współpracy w duszpasterstwie powołań w diecezji Loja, które to zadanie duszpasterskie wykonywałem przed przeprowadzką do Rzymu.
Musiałem więc podróżować po części prowincji Loja, poznając jej parafie, szukając młodych mężczyzn do kapłaństwa, pracę, którą wykonywałem z przyjemnością i oddaniem, zawsze przekonany, że panem powołania jest Bóg, a ja jestem narzędziem.
"Kluczami do życia w seminarium są: dyscyplina, szczerość i gotowość do formacji. PMogę powiedzieć, że najlepszym etapem mojego życia, choć z wątpliwościami i trudnościami, było seminarium".
Podróżując przez prowincję Loja, mogłem zaobserwować główne problemy mojego kraju, a także lokalnego Kościoła: głównie emigrację za granicę, zwłaszcza do Europy i Stanów Zjednoczonych, z powodu braku pracy i braku stabilności gospodarczej.
I to jest tragedia, ponieważ doprowadziło to do zniszczenia rodzin w ogóle, dzieci, które dorastały bez ojca - a w niektórych przypadkach nawet bez matki - powodując większe ubóstwo, niewielkie inwestycje w edukację ze strony rządów, większą podatność dzieci i młodzieży na zagrożenia, wczesne ciąże, porzucanie szkoły przez młodych ludzi.
W obliczu tego wszystkiego Kościół wszedł na drogę zwalczania tych wszystkich frontów, na ile to możliwe, w szczególności poprzez wdrażanie i wzmacnianie parafialnych ośrodków Caritas.
Również poprzez zwiększenie formacji w zakresie wartości poprzez rekolekcje, spotkania młodzieżowe w tych ośrodkach edukacyjnych, za które odpowiada Kościół. Oznacza to również, że zakonnicy, duszpasterze i kapłani muszą zostać przeszkoleni do tej misji formacyjnej.
Ponieważ Osoba konsekrowana musi mieć jasne i przekonujące wytyczne, aby nawiązać dialog z ludźmi.
Z tego powodu zdecydowałem się, za radą moich przełożonych, ubiegać się o stypendium. Uznałem, że formacja kapłana jest ważna, aby lepiej służyć ludziom.
Dobrze wyszkolony ksiądz pomaga ludziom i jest punktem odniesienia w społeczności, w której służy.Jest to szczególnie prawdziwe w świecie, w którym zapotrzebowanie na odpowiedzi dotyczące wiary i codziennego życia jest ukryte. Z tego powodu osoba konsekrowana musi mieć jasne i przekonujące wytyczne, aby nawiązać dialog z ludźmi.
Wybrałem Papieski Uniwersytet Świętego Krzyża, ponieważ uznałem, że jest to instytucja z doświadczeniem w dziedzinie prawa kanonicznego, które podejmuję dla mojej osobistej formacji, aby służyć diecezji w miejscu, które zostało mi powierzone.
Jeśli chodzi o doświadczenie w Rzymie, była to jedna z najtrudniejszych decyzji w moim życiu. Studiowanie prawa kanonicznego w innej kulturze, jednego z przedmiotów, które kocham w bardzo osobisty sposób.
Ale to było bardzo dobre doświadczenie. Poznałem różnych księży z różnych diecezji na całym świecie, z ich kulturami. Możliwość mieszkania w kolegium kapłańskim, takim jak Collegio Tiberino, pomogła mi osobiście pracować nad braterstwem.
Kiedy przybywa Ksiądz do Rzymu, musi zostawić wszystko za sobą: Bóg prosi, aby był Ksiądz bardziej wymagający i pokorny, staje się Ksiądz jak dziecko, które zaczyna poznawać nowe życie i nową kulturę.
Ale chcę Państwu powiedzieć, że często boimy się utraty: utraty naszego życia, naszych bliskich, naszego obecnego komfortu. Ze strachu przed utratą nie mamy odwagi iść naprzód, ponieważ często nie ufamy Bogu.
Jeśli jednak w ten sposób będziemy stawiać czoła życiu, zostaniemy przez nie pokonani. W tym celu niech Bóg wkroczy w nasze życie... Niech Jego pomoc objawia się różnymi środkami Opatrzności, tak jak w moim przypadku, w moim przypadku, moi drodzy dobroczyńcy CARF - Fundacji Centro Academico Romano.
Bóg zawsze ma dla nas coś dobrego w zanadrzu i nie powinniśmy Mu nie ufać. Tak więc chciałbym zakończyć szczególną pamięcią, w mojej modlitwie, o ludziach, którzy pomagają mi finansowo w osiągnięciu tego celu, o przyjaciołach CARF.
"Osoba konsekrowana musi mieć jasne i przekonujące wytyczne, aby nawiązać dialog z ludźmi".
Gerardo Ferrara
Absolwentka historii i nauk politycznych, specjalizująca się w tematyce bliskowschodniej.
Odpowiedzialność za uczniów
Uniwersytet Świętego Krzyża w Rzymie