Ramón Pérez Contreras jest chilijskim księdzem z diecezji Villarrica. Po kilku miesiącach udręki z powodu niemożności podróżowania do Rzymu z powodu pandemii, udało mu się wylądować w Wiecznym Mieście na początku stycznia, aby studiować historię Kościoła na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża i "imparare Roma", w sensie przeżywania eklezjalnego doświadczenia powszechności Kościoła. Mieszkam w Kolegium Kapłańskim Altomonte z księżmi z czterech kontynentów, blisko Wikariusza Chrystusa. I w bardzo krótkim czasie mogłem doświadczyć w głęboki sposób tej bliskości papieża Franciszka.
W liście opowiada o swoim wzruszeniu, gdy zadzwonił do niego Papież, o swoich przeżyciach z Ojcem Świętym w dzieciństwie, o zabawnej anegdocie, którą opowiedział mu Papież i o zainteresowaniu Franciszka bardzo osobistym listem, który mógł mu wręczyć na zakończenie audiencji w Auli Pawła VI. Oto ten list.
Kiedy otrzymałam zaproszenie do studiowania w Rzymie od biskupa diecezji Villarrica-Chile, skąd pochodzę i gdzie jestem inkardynowana, pomyślałam, że to rzymskie doświadczenie nie będzie tylko pielgrzymką lub rodzinną wycieczką, ale że będzie to naprawdę "imperare Roma", ze wszystkim, co to rzymskie wyrażenie zawiera. Po kilku miesiącach udręki z powodu braku możliwości podróżowania z powodu pandemii, byłam w końcu w Rzymie. Znalazłam wspaniałą wspólnota kapłańska w Altomonte, gdzie mieszkam i spektakularny uniwersytet.
Jednym z powtarzających się zdań, które usłyszałam, było: "Warto przeżyć to bogate doświadczenie eklezjalne w bliskości z Papieżem". Nigdy nie sądziłam, że w tak krótkim czasie doświadczę tej bliskości z Wikariuszem Chrystusa w tak głęboki sposób.
Wszystko zaczęło się od zgłoszenia się na kurs pokuty apostolskiej, który, według świadectwa innych braci kapłanów, okazał się bardzo interesujący. Jak zwykle, kurs przebiegał w następujący sposób na linii, ale w środku tego wszystkiego poinformowano nas, że rozprawa z Papież Franciszek będzie osobiście dla księży studiujących w RzymieTak więc wraz z innymi księżmi z domu przygotowywaliśmy się do tego momentu.
Wreszcie 12 marca mogliśmy uczestniczyć, jedyną rzeczą, którą przywiozłem ze sobą, był list, który napisałem, aby przekazać papieżowi.
"Szczegóły listu są bardzo osobiste, oprócz przedstawienia pewnych wątpliwości, przedstawiam sugestię, z wielkim szacunkiem i pokorą".
Kolegium Kapłańskie w Altomonte jest międzynarodowym kościelnym ośrodkiem uniwersyteckim, promowanym przez Papieski Uniwersytet Świętego Krzyża, który przyjmuje księży diecezjalnych z całego świata. Josemaría Escrivá, założyciela Opus Dei, który wiele lat temu rozważał możliwość założenia w Rzymie kolegium, którego głównym celem byłoby zapewnienie studentom, poprzez ich własną działalność, integralnej i stałej formacji kapłańskiej w wymiarze ludzkim, duchowym, duszpasterskim i intelektualnym.
Ustanowiona przez Kongregację Edukacji Katolickiej dekretem z dnia 31 maja 2011 r., posiada własny kanoniczny status prawny. Ma swoją siedzibę w Rzymie przy Via Ludovico Barassi snc, w pomieszczeniach należących do Istituti Riuniti di San Girolamo della Carità, prywatnej organizacji moralnej uznanej przez Prezydenta Republiki Włoskiej, która od lat stale współpracuje z Papieskim Uniwersytetem Świętego Krzyża.
Idąc na przesłuchanie, czułam się bliska możliwości jej dostarczenia, zwłaszcza że byliśmy w pierwszym rzędzie, w odpowiednim miejscu, aby ją zobaczyć.
Ale Ewangelia się wypełniła, Przybyły ważniejsze osoby i przesunięto nas do tylnego rzędu.(Łk 14,8) Jestem bardzo blisko drzwi wyjściowych, nadziei na dostarczenie mój list zniknął.
Po pięknej refleksji i zaleceniu papieża Franciszka dla księży na temat sakramentu pojednania, udzielił nam błogosławieństwa i opuścił Aulę Pawła VI, to była moja okazja, aby pokazać list.
Swoim spojrzeniem kazał mi podejść bliżej, a ja, pełna radości i z odrobiną złośliwości, powiedziałam mu: "Ojcze Jorge Mario (jak go nazywano w willach), jestem Chilijczykiem", na co on szybko odpowiedział "¡!A co jest moją winą!"Spojrzeliśmy na siebie i roześmialiśmy się. Po krótkiej rozmowie udał się w drogę, aby dokończyć swój napięty plan dnia.
Szczegóły tego listu są bardzo osobiste i oprócz przedstawienia pewnych wątpliwości, z wielkim szacunkiem i pokorą zgłaszam sugestię. Moim celem było, aby Pan to przeczytał.
"Ojcze Jorge Mario (jak go nazywano w slumsach), jestem Chilijczykiem", na co on szybko odpowiedział: "a co mi szkodzi", spojrzeliśmy na siebie i obaj bardzo się roześmialiśmy.
To, co dzieje się dalej, spełnia wszystkie moje oczekiwania i pomaga mi zrozumieć, że dla Franciszka każdy z nas jest ważny, a świadczy o tym wydarzenie, które miało miejsce w środę 16 marca.
Byłem przy stole, dzieląc się drinkiem z kilkoma bracia kapłani z Kolumbii, Meksyku, Ekwadoru, a z nami Pan Juan Carlos Ossandón, prorektor kolegium duchownego Altomonte. Nagle na moim telefonie pojawiło się połączenie, był to numer prywatny..
Gdy natychmiast odpowiedziałem, zauważyłem, że po drugiej stronie jest papież Franciszek, odtworzyłem go głośno, aby mogli usłyszeć jego głos, a następnie, bardzo podekscytowani, rozmawialiśmy przez kilka minut.
Muszę przyznać, że byłam pod wrażeniem szczegółowości jego rozmowy, jego pokory w podziękowaniu za moją sugestię i sympatii, z jaką do mnie mówił. Dał mi kilka rad, jak najlepiej wykorzystać mój pobyt w Rzymie. Na koniec powiedziałam mu: "Ojcze Święty, a czy możemy mieć jakieś koleżanki?".Na co on odpowiedział: "Nie teraz, bo mam dużo pracy, ale proszę się nie martwić, zobaczymy, kiedy będziemy mogli się spotkać".
Dzielę się z Państwem tym pięknym doświadczeniem, które mówi nam przede wszystkim o pokorze papieża Franciszka, który mimo całej swojej pracy ma czas, aby podnieść słuchawkę i zadzwonić do tego księdza, który przeżywa to rzymskie doświadczenie.
To, co dzieje się dalej, spełnia wszystkie moje oczekiwania i pomaga mi zrozumieć, że dla Franciszka każdy z nas jest ważny, a świadczy o tym wydarzenie, które miało miejsce w środę 16 marca.
Byłem przy stole, dzieląc się drinkiem z kilkoma bracia kapłani z Kolumbii, Meksyku, Ekwadoru, a z nami Pan Juan Carlos Ossandón, prorektor kolegium duchownego Altomonte. Nagle na moim telefonie pojawiło się połączenie, był to numer prywatny..
Gdy natychmiast odpowiedziałem, zauważyłem, że po drugiej stronie jest papież Franciszek, odtworzyłem go głośno, aby mogli usłyszeć jego głos, a następnie, bardzo podekscytowani, rozmawialiśmy przez kilka minut.
Muszę przyznać, że byłam pod wrażeniem szczegółowości jego rozmowy, jego pokory w podziękowaniu za moją sugestię i sympatii, z jaką do mnie mówił. Dał mi kilka rad, jak najlepiej wykorzystać mój pobyt w Rzymie. Na koniec powiedziałam mu: "Ojcze Święty, a czy możemy mieć jakieś koleżanki?".Na co on odpowiedział: "Nie teraz, bo mam dużo pracy, ale proszę się nie martwić, zobaczymy, kiedy będziemy mogli się spotkać".
Dzielę się z Państwem tym pięknym doświadczeniem, które mówi nam przede wszystkim o pokorze papieża Franciszka, który mimo całej swojej pracy ma czas, aby podnieść słuchawkę i zadzwonić do tego księdza, który przeżywa to rzymskie doświadczenie.