Logo Fundacji CARF
Darowizna

Bóg powołał mnie poprzez ludzi, z którymi mnie umieścił: moich rodziców, mojego nauczyciela, moich przyjaciół i mojego trenera.

Nazwa: Roven Earl de la Cruz Danao
Wiek: 24 lata
Sytuacja: Seminarzysta
Pochodzenie: Masbate, Filipiny
Badanie: Teologia w Międzynarodowym Seminarium Bidasoa w Pampelunie

Wtedy zdecydowałem, że chcę zostać księdzem: tylko po to, żeby mieć miejsce, gdy się spóźnię.

Roven Earl Danao de la Cruz jest seminarzystą z diecezji Masbate na Filipinach.  

"Moja rodzina i krewni są katolikami, więc dzielili się ze mną wiarą chrześcijańską. Kiedy rodzice wysłali mnie na naukę do szkoły katolickiej w naszej okolicy, to ziarno wiary rosło. W tym środowisku zacząłem, stopniowo, odkrywać swoje powołanie kapłańskie. Pamiętam wyraźnie ten moment, kiedy po raz pierwszy w życiu powiedziałem sobie, że chcę zostać księdzem. Miałam osiem lat i właśnie podczas comiesięcznej mszy w naszej szkole bardzo mocno odczułam życie księdza. Ponieważ zawsze bardzo spóźniałam się na mszę, a krzesła były już zajęte, wstawałam. Jednak to, co mnie zasmuciło, to fakt, że przyjechałam wcześniej niż ksiądz. Potem rozpoczęła się msza i ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłam, że ksiądz może usiąść, mimo że był dużo później niż ja. Po mszy podeszłam do mojej nauczycielki, aby ją o to zapytać. Żartobliwie powiedziała mi, że muszę być taka jak on, żeby móc usiąść. Wtedy zdecydowałem, że chcę zostać księdzem: tylko po to, żeby mieć miejsce, gdy się spóźnię. 

Po czterech latach, dzięki Bożej opatrzności, ten powierzchowny rozum dojrzał. Kiedy skończyłem szkołę podstawową, porozmawiałem z rodzicami i powiedziałem im, że chcę wstąpić do seminarium. Pierwsza reakcja była bardzo negatywna. Dlatego modliłam się do Pana, aby dał mi sygnał Poprosiłem go, że jeśli pozwoli mi wstąpić do seminarium, potraktuję to jako pewny znak, że jestem do kapłaństwa. Poprosiłem go więc, że jeśli pozwoli mi wstąpić do seminarium, potraktuję to jako pewny znak, że jestem do kapłaństwa. Kilka tygodni później ta modlitwa została spełniona: rodzice pozwolili mi wstąpić do niższego seminarium. W wieku 12 lat wstąpiłem do niższego seminarium i tam rozpocząłem długi okres rozeznania, który zaowocował dobrą relacją z Bogiem i z braćmi. Tam bardzo podobało mi się życie społeczne.  

To właśnie w niższym seminarium po raz pierwszy w życiu doświadczyłam bycia ekstrawertykiem, co przerodziło się w posiadanie wielu dobrych przyjaciół, z którymi dzieliłam radości i smutki. Pamiętam moment, kiedy moi koledzy z klasy dołączyli do naszego kolegi, który za nieumyślne rzucenie zmiętego papieru w nauczyciela podczas zabawy w klasie został ukarany przez naszych wychowawców tygodniową pracą porządkową. Zrobiliśmy to dlatego, że w naszej promocji hasło "Jeden za wszystkich! I wszyscy za jednego!" jest zawsze ponad wszelkimi zasadami braterstwa. Karę odbywaliśmy z radością, ponieważ był to czas, kiedy mogliśmy prowadzić rozmowy pełne śmiechu. Od tych chłopców nauczyłam się, że szczęśliwe życie to takie, w którym zawsze myśli się o kolejny. Jednocześnie uświadomiłem sobie, że podróżą mojego życia jest zastanowienie się nad tym, czego Bóg ode mnie żąda: nad moim powołaniem kapłańskim.

Cztery lata później kontynuowałem swoją formację w Wyższym Seminarium Duchownym. W tym czasie pojawiły się trudności, które sprawiły, że zwątpiłam w pewność mojego powołania. Poruszyłem więc ten temat z moim formatorem i w tej rozmowie przypomniał mi pierwsze chwile, kiedy postanowiłem zostać księdzem. Wtedy przypomniałem sobie sygnał Prosiłem o to przed wstąpieniem do seminarium. Dzięki temu mojemu formatorowi odkryłem na nowo wielkość mojego powołania i dlatego pozostaję w seminarium z przekonaniem, że Bóg jest zawsze wierny swojej obietnicy.

krzyżmenuchevron-down