WPŁAĆ TERAZ

Czułam w sercu, że Bóg wzywa mnie do czegoś wielkiego, wzywa mnie do oddania wszystkiego, do pozostawienia wszystkiego dla Niego.

Nazwa: Jesús Jaime Meleán Bravo
Wiek: 30 lat
Sytuacja: Seminarzysta
Pochodzenie: Cabimas, Wenezuela
Badanie: Studiuje teologię w Międzynarodowym Seminarium Bidasoa w Pampelunie.

SZrozumiałam, że Bóg chce ode mnie więcej, że mogę dać więcej.

Jesús Meleán jest seminarzystą z diecezji Cabimas w Wenezueli.

W jego rodzinie, mimo że jest to rodzina katolicka, niewielu jest zaangażowanych: większość nie uczęszcza regularnie do kościoła. Jezus również należał do tej większości, uczestnicząc tylko wtedy, gdy była to msza za zmarłego krewnego lub dziękczynienie z okazji urodzin.

Po przeżyciu programu Wenezuelskich Spotkań Rodzinnych, poświęconego młodzieży i rodzinie, poczuł, że Bóg wzywa go do zmiany życia, do poszukiwania Go i do spotkania z każdym członkiem swojej rodziny poprzez Bożą miłość.

"Od tego momentu zaczęłam angażować się w życie Kościoła i stopniowo, nie zdając sobie z tego sprawy, byłam pełna zobowiązań i służyłam Bogu w każdy możliwy sposób. W tym samym czasie kończyłam studia i od lat byłam w związku randkowym, z poważnymi planami na małżeństwo.

Skończyłam studia, uzyskałam dyplom z komunikacji społecznej i od razu podjęłam pracę w regionalnej stacji telewizyjnej, gdzie od pierwszej chwili bardzo dobrze sobie radziłam, zostając moderatorem głównej emisji programu informacyjnego. 

W mojej grupie apostolskiej zostałam wybrana na Koordynatora Regionalnego programu, w którym mieszkałam. To doprowadziło mnie do podjęcia zobowiązań w służbie Bogu, co sprawiało mi przyjemność i spełniało mnie. Właśnie to sprawiło, że podjęłam się większej służby w mojej parafii, do tego stopnia, że z pracy przyjeżdżałam na parafię i szłam sama do domu, aby się przespać. Chociaż to mnie męczyło, nie przeszkadzało mi to: chciałem służyć coraz bardziej.

Wtedy zaczęłam czuć, że czegoś brakuje, że robię wszystko, co lubię, ale czułam, że Bóg chce ode mnie więcej, że mogę dać więcej.

W tym czasie czułam, że moja praca nie spełnia mnie w pełni, myślałam tylko o tym, żeby odejść i służyć w kościele. Zaczęłam mieć problemy w związku z randkami, gdzie nie czułam się spełniona i było wiele problemów, które zakończyły się rozpadem związku.

Wszystko to sprawiło, że zadałam sobie pytanie, czego Bóg tak naprawdę ode mnie chce. Z pomocą mojego kierownika duchowego rozpoczęłam proces rozeznawania i im bardziej zagłębiałam się w siebie, tym bardziej czułam, że Bóg wzywa mnie do czegoś wielkiego, wzywa mnie do oddania wszystkiego, do pozostawienia wszystkiego dla Niego. 

Sama myśl o tym napawała mnie lękiem, obawami, zaprzeczeniami, które prowadziły do tego, że całkowicie ignorowałam wszystko, co czułam, chciałam być głucha na wszystko, co działo się wokół mnie.

W tym czasie szukając miejsca, w którym czułabym się dobrze, podjęłam decyzję o rezygnacji z pracy i znalezieniu innej, w której wytrzymałam tylko 1 miesiąc i ponownie zrezygnowałam.

Było to nawet na czuwaniu w Zielone Świątki, gdzie w czasie adoracji w modlitwie prosiłam Boga o przebaczenie za to, że udawałam, że jestem głucha, że udawałam, że żyłam odwrócona do Niego plecami. 

W tym momencie zacząłem ponownie odczuwać wszystko to, czego nie czułem od dawna, ten zew w moim sercu, ten głos, który mówił mi: Chodź i chodź za mną, w tym momencie wstałem i powiedziałem: Tak, chcę rozpocząć mój proces w seminarium, ponieważ czułem się powołany do tego powołania.

Od tego momentu rozpoczął się proces z moją rodziną. Nie było im łatwo zaakceptować moją decyzję, ale Bóg wiedział, jak postawić na mojej drodze ludzi, którzy dali mi siłę na ten moment, w którym żyłam, a także dotknąć ich serc, aby zaakceptowali moją decyzję. 

Studiowałem filozofię w Archidiecezjalnym Seminarium Duchownym w Maracaibo w Wenezueli, a kiedy rozpoczynałem studia teologiczne, mój biskup zdecydował, że dla dobra mojej formacji powinienem ukończyć studia tutaj w Hiszpanii, a konkretnie w Międzynarodowym Seminarium Duchownym w Bidasoa i na Uniwersytecie Nawarry.

Stawienie czoła tej sytuacji oznaczało odnowienie mojego Tak, całkowite oderwanie się od rodziny i rozpoczęcie nowej przygody, ale bez wątpienia Bóg miał dla mnie wspaniałe rzeczy w zanadrzu po tej stronie świata.